Kto to napisał?

Kto jest autorem tekstu dostarczonego przez bota? Przecież taki tekst nie bierze się z powietrza. Bot korzysta z wcześniejszych tekstów. Podobnie jak my. Tyle że naukowiec, który tworzy artykuł, musi bardzo starannie oznaczyć cytowany fragment. Jeśli tego nie zrobi, zostanie oskarżony o plagiat.
Przysięgam, ja, Wiktor Niedzicki, piszę ten tekst samodzielnie. Naprawdę.
Jeszcze kilka miesięcy i przy każdym felietonie będzie potrzebna podobna (lub lepsza) deklaracja, że autorem nie jest sztuczna inteligencja. A może pojawi się specjalne oznaczenie tekstów pisanych przez ludzi?
Kiedy w listopadzie firma OpenAI udostępniła swój Chat GPT-3,a w styczniu kolejną wersję GPT-4, zmienił się nasz świat. Uczniowie i studenci w wielu krajach zauważyli, że zamiast prostych pytań, np. o odjazdy pociągów lub ofertę jakiejś firmy, można zadać pytanie, które jest tytułem zadania domowego. W krótkim czasie sztuczna inteligencja dostarczy gotowy tekst. Będzie on trudny do odróżnienia od tekstu pisanego przez żywego człowieka.
Wydawcy gazet i właściciele portali internetowych doszli do wniosku, że wiele tekstów można zlecić sztucznej inteligencji. Chat GPT w ciągu sekund przygotuje dobry tekst. Po co więc płacić dziennikarzom? W redakcji potrzebny będzie tylko człowiek, który zajmie się wymyślaniem tematów. A może i jego też będzie można zastąpić?
Oczywiście, natychmiast znaleźli się naukowcy, którzy pokazali słabe strony owej sztucznej inteligencji. Na przykład to, że czasem ów bot próbuje w dość absurdalny sposób odpowiedzieć na pytania, na które nie może znaleźć odpowiedzi. Niektórzy nazywają to halucynacjami sztucznej inteligencji. Zauważono, że w pytaniach o aktualny stan wiedzy granicą jest ostatnie parę miesięcy przed wprowadzeniem nowej wersji. Wyniki badań właśnie opublikowanych czy aktualne fakty nie pojawiają się, choć powoli ten czas ulega skróceniu.
Pasjonaci nowoczesnych rozwiązań w edukacji pokazali, że można wykorzystać sztuczną inteligencję w szkole lub na uczelni. Okazuje się, że Chat GPT może swoimi ciekawymi tekstami wprowadzić uczniów lub studentów w zagadnienia, które są trudne do przygotowania przez nauczyciela.
Niektóre kraje już zaczynają wprowadzać ograniczenia na teksty generowane przez sztuczną inteligencję. Chodzi o utrzymanie i umocnienie władzy. Nie będzie wolno krytykować partii rządzącej, nie wolno źle wypowiadać się o przywódcy i pod żadnym pozorem nie da się ujawniać faktów niewygodnych dla polityków. W ten sposób sztuczna inteligencja musi zostać włączona w nurt oficjalnej propagandy. Są i takie kraje, które w ogóle chcą zabronić korzystania z tego rozwiązania.
W nauce pojawiają się inne, ważne problemy. Kto jest autorem tekstu dostarczonego przez bota? Przecież taki tekst nie bierze się z powietrza. Bot korzysta z wcześniejszych tekstów. Podobnie jak my. Tyle że naukowiec, który tworzy artykuł, musi bardzo starannie oznaczyć cytowany fragment. Jeśli tego nie zrobi, zostanie oskarżony o plagiat. A jak będzie z tworem sztucznej inteligencji?
Problemów jest wiele i kolejne pojawiają się prawie każdego dnia. Nic dziwnego, że politycy Unii Europejskiej chcą stworzyć nowatorskie przepisy, które będą regulowały wykorzystanie sztucznej inteligencji w praktyce. Na ten temat dyskutują także przywódcy grupy G7. Spokojnie o tym piszę, ponieważ znając dużą bezwładność ciał politycznych, jestem pewny, że do czasu ukazania się tego tekstu żadne regulacje nie zostaną wprowadzone w życie, a prawdopodobnie nawet projekty pozostaną jedynie w sferze dyskusji. Niemniej problem jest i z każdą chwilą narasta.
Mnie najbardziej interesuje upowszechnienie osiągnięć polskich naukowców. Wiem, że teksty na ten temat może tworzyć sztuczna inteligencja. Szybko, bez problemów i kosztów. Pytanie, czy będą lepsze niż te pisane przez popularyzatorów nauki. Prawdopodobnie jeszcze nie dziś, ale za parę miesięcy czy lat będzie to możliwe. I co wówczas?
Młodzi pasjonaci popularyzacji będą tworzyli nowe formy dotarcia do odbiorców. Im bardziej odległe od formy tekstu pisanego, tym lepiej. Na razie sztuczna inteligencja nie oferuje przecież pokazów, prezentacji na scenie lub warsztatów z wykorzystaniem wielu rekwizytów. Trzeba zatem szybko uciekać przed nadciągającymi zmianami. Tylko ci, którzy wymyślą nowe formy promocji osiągnięć nauki, nowe sposoby na przyciągnięcie widzów, mają szansę na zdobycie odbiorców i lepsze upowszechnienie swoich prac.
Mimo wszystko warto nauczyć się i korzystać z pojawiających się możliwości. Na przykład generacyjne AI (po polsku „generacyjne narzędzia sztucznej inteligencji”) mogą dla popularyzatorów nauki stworzyć ilustracje, jakich nie ma w żadnej dostępnej bazie. Przydadzą się do uatrakcyjnienia wykładów czy prelekcji. Oczywiście i tu też powstanie pytanie o prawa autorskie, ale nad tym będą już wkrótce pracowały zastępy prawników.
I wszystko pięknie. Prawie.
Tylko jak dziś mogę udowodnić, że to ja, żywy człowiek, napisałem ten tekst? Złożyć przysięgę, podpisać własną krwią, a może jeszcze inaczej?
Wiktor Niedzicki
www.wiktorniedzicki.pl
www.facebook.com/niedzicki
Czytaj także: Czasy się zmieniają