Reklama

Wyszukaj w serwisie

Czy nadchodzi zmiana?

lab-zmienić
fot. arch. autora

Próbuję wierzyć w to, że politycy wreszcie naprawdę chcą coś zmienić. Zmienić na lepsze. Oby.

Nareszcie. Od wielu lat w tych tekstach upominam się o lepszą promocję i popularyzację nauki. Namawiam, agituję, proszę. Podpowiadam także, jak praktycznie poprawić prezentacje. Jak zadbać o wizerunek nauki i samych naukowców. Walczę o to od zaledwie 49 lat.

Przez 25 lat prowadziłem telewizyjny program Laboratorium, zrealizowałem także setki innych produkcji telewizyjnych o nauce. Mówię o tym w radiu i na scenach festiwali nauki. Mam także na YouTube swój kanał CiekaWizja, w którym przedstawiam rozmowy z najciekawszymi uczonymi. Do niedawna był problem z gośćmi w tych programach. Wiele wspaniałych osób nie miało czasu, ale także nie widziało potrzeby, by zaprezentować swoje osiągnięcia. Rozumiem to. Przecież naukowców rozlicza się z publikacji w najbardziej prestiżowych czasopismach. To jest najważniejsze.

Początkowo niezauważalnie, ale powoli, sytuacja zaczęła się jednak zmieniać. Okazuje się, że są młodzi naukowcy i politycy, którzy zauważyli potrzebę popularyzacji i promocji swoich dziedzin wiedzy, a także swoich instytutów i uczelni. Ta promocja to między innymi szansa zdobycia nowych studentów i doktorantów. Wydaje się, że wsparcie może przyjść także z innej strony.

W piątek, 16 sierpnia 2024 r. w „Gazecie Wyborczej” ukazał się artykuł Alicji Gardulskiej Osiem polskich szkół na liście szanghajskiej. Wynika z niego, że nie jesteśmy potęgą naukową (to żadna nowość), ale nasza pozycja na tej liście może być nieco lepsza. Autorka cytuje wypowiedzi naukowców i wiceministra nauki: „Pozycja polskich uczelni jest znacznie lepsza niż pozycja naszego kraju w międzynarodowych zestawieniach opartych na wskaźnikach gospodarczych. Ale wiceminister [nauki, Maciej] Gdula nie wyklucza inwestycji w pozycję polskich uczelni w rankingach, a raczej – jednej z nich. – Jestem zwolennikiem tego, by inwestować w popularyzację nauki i promocję polskich uczelni. Powiem coś obrazoburczego, być może z punktu widzenia popularyzacji polskiej nauki opłacalna byłaby inwestycja w podwyższenie miejsca w międzynarodowych rankingach jakiejś jednej polskiej uczelni”.

Nie jestem pewien, czy dobrym pomysłem jest postawienie na jedną uczelnię. Natomiast inwestowanie w popularyzację uważam za ważny krok. Coś, co 45 lat temu budziło oburzenie uczonych, dziś może pomóc w lepszym postrzeganiu naszych uczelni. Bardzo często mamy się bowiem czym pochwalić. Są wydziały, które w tym samym rankingu szanghajskim znajdują się w ścisłej czołówce. Na przykład Wydział Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego może się śmiało mierzyć z najlepszymi. Nasi chemicy są bardzo blisko światowej elity. Co więcej, tworzą startupy, które już podjęły cenną produkcję dla medycyny, energii odnawialnej lub przemysłu chemicznych źródeł prądu. Polscy biolodzy prezentują prace na najwyższym poziomie.

Nie mamy wielkiego przemysłu elektronicznego, ale na orbitę wysyłamy całkowicie polskie satelity, powstają detektory, które umożliwiają badania w zupełnie nowych dziedzinach. Ciekawe, że do najlepszych w swoich dziedzinach należą Szkoła Głowna Gospodarstwa Wiejskiego oraz Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina.

Niestety, niewiele osób o tym wie. Bardzo rzadko pojawiają się programy telewizyjne o nauce, skromnie wygląda produkcja radiowa. Oczywiście wszystko jest w internecie, pod warunkiem, że wiemy czego i gdzie szukać. A nie wszyscy mają taką wiedzę i umiejętności.

Popularyzacja w Polsce to głównie domena zapaleńców, którzy niejednokrotnie egzystują tylko dzięki drobnym wpłatom innych hobbystów. Ci zapaleńcy tworzą znakomite wideoblogi, portale, piszą książki, projektują gry, tworzą kanały na YouTube, występują na scenach.

A może, nie czekając na ministerstwo, warto już teraz skontaktować się z popularyzatorami nauki, przedstawić swoje osiągnięcia, zaproponować tematy do rozmowy lub realizacji filmów? O pozycję naszych uczelni i instytutów w światowych rankingach możemy zadbać już teraz. Sami. Bez wielkich inwestycji. Choćby w mediach społecznościowych. W przypadku udanej akcji możemy zdobyć nowych doktorantów z odległych krajów, mamy szansę na lepsze kontakty z inwestorami lub przemysłem i bardziej zmotywowanych pracowników. Przecież wiele osób chciałoby być w zespole, który ma widoczne sukcesy.

Wypowiedź ministra to wyraz intencji. Próbuję wierzyć w to, że politycy wreszcie naprawdę chcą coś zmienić. Zmienić na lepsze. Oby.

Wiktor Niedzicki
www.wiktorniedzicki.pl
www.facebook.com/niedzicki

Czytaj także: Zaczyna się od zebrania

Reklama
Poznaj nasze serwisy