Wioleta Bolesta: nie ma uniwersalnej metody oczyszczania ścieków z mikrozanieczyszczeń

Czy w pracy laboratoriów wodociągowych obserwuje się wzrost znaczenia oznaczania mikrozanieczyszczeń? Jak powinna w przyszłości wyglądać praktyka w tym obszarze? Między innymi na te pytania odpowiedziała Wioleta Bolesta, technolog w Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji w Żorach, podczas panelu eksperckiego „Jakość wód i ścieków w Polsce – standardy, wyzwania, dobre praktyki” w ramach VIII Konferencji „Badania jakości wód i ścieków”.
– Czekamy na wdrożenie dyrektywy wodnej – wówczas znaczenie oznaczania mikrozanieczyszczeń w laboratoriach wodociągowych z pewnością wzrośnie. Natomiast zainteresowanie tym tematem już teraz jest ogromne, bo niebawem będziemy musieli raportować, co tak naprawdę przypływa do oczyszczalni i jaki ładunek mikrozanieczyszczeń odprowadzają. Duże oczyszczalnie ścieków będą zobligowane do prowadzenia IV stopnia oczyszczania ścieków, mniejsze będą musiały przeprowadzać ocenę ryzyka w kontekście mikrozanieczyszczeń. Inną kwestią jest to, że w ramach dyrektywy zaproponowanych jest 12 różnych związków, natomiast one najprawdopodobniej będą się zmieniać, bo spektrum mikrozanieczyszczeń jest naprawdę duże: od farmaceutyków, przez kosmetyki, po repelenty, dezynfektanty. Ogromna jest nie tylko ich ilość, ale i różnorodność, bo nie mówimy tylko o pierwotnych substancjach, ale o pochodnych, których tak naprawdę nie jesteśmy w stanie wszystkich oznaczyć – mówiła ekspertka.
Według Wiolety Bolesty oczyszczalnie ścieków powinny postawić na współpracę, żeby jak najefektywniej wprowadzać zmiany.
– Wykrywanie i oznaczanie mikrozanieczyszczeń to jedno, ale za chwilę będziemy musieli wykazać się redukcją tych związków. Kolejnym wyzwaniem będzie więc wprowadzenie odpowiedniej techniki usuwania mikrozanieczyszczeń. Te związki są tak różnorodne – polarne i niepolarne, jedne odkładają się na osadzie ściekowym, inne odpływają – zatem jaką technikę IV stopnia oczyszczania zastosować? Ozonowanie, fotoutlenianie, adsorpcja na węglu – trudno wybrać jedną uniwersalną, bo takiej po prostu nie ma. Wydaje mi się, że mniejsze oczyszczalnie mogłyby podjąć współpracę z większymi laboratoriami czy jednostkami naukowymi i próbować dobrać odpowiednią technikę dla zanieczyszczeń z tej konkretnej oczyszczalni – bo w różnych miastach zarówno ścieki, jak i mikrozanieczyszczenia mają różny skład. To wymaga i czasu, i nakładów finansowych, a zanim te środki wydamy, warto byłoby zastanowić się, jak zrobić to najefektywniej – proponowała.
Tak jak inni eksperci, Wioleta Bolesta podkreślała również znaczenie współpracy na rzecz kontroli jakości wód.
– Obecnie monitorujemy jakość wody w ujęciu, na poszczególnych etapach uzdatniania i to daje nam dużo informacji. Ale w dyrektywie pojawiają się np. kontrole jakości wody jeszcze w warstwie wodonośnej, z której ujmujemy – czy dostawca ma na to wpływ? Obieg wody w przyrodzie jest chyba powszechnie znany. Tym bardziej nie mamy wpływu na to, jak konsumenci dbają o instalacje wodociągowe w swoich budynkach mieszkalnych. Nie powinniśmy dać sobie wmówić, że to wszystko powinno spoczywać na barkach dostawców wody. Powinniśmy pracować w zespole: Wody Polskie, inspektorzy sanitarni, samorządy, hydrolodzy, specjaliści z rozmaitych dziedzin – i w ten sposób kompleksowo walczyć o jakość wody – podsumowała.
Podsumowanie i wideorelację z VIII Konferencji „Badania jakości wód i ścieków” znajdziesz tutaj. Nagranie z panelu eksperckiego jest dostępne tutaj.
Czytaj także: Barbara Mulik: bezpieczną wodę będziemy mieli, gdy wszyscy zadbamy o współpracę


