Wyszukaj w serwisie

Tadeusz Rzepecki: obawiam się, czy wystarczy specjalistów do realizacji zadań wynikających z nowelizacji ustawy

lab-tadeusz-rzepecki
fot. Luka Artist Studio

Przewodniczący rady Izby Gospodarczej Wodociągi Polskie Tadeusz Rzepecki był jednym z ekspertów panelu „Jakość wód i ścieków w Polsce – standardy, wyzwania, dobre praktyki” w ramach VIII Konferencji „Badania jakości wód i ścieków”. Podczas dyskusji m.in. o nowelizacji ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i odprowadzaniu ścieków zwrócił uwagę na inny istotny problem.

Mam obawy o to, czy wystarczy specjalistów, żeby zrealizować zadania, które nakłada na nas nowelizacja. Od lat obserwuję, że coraz mniej młodych ludzi decyduje się na trudne studia inżynierskie w zakresie ochrony środowiska i gospodarki wodno-ściekowej. Na wydziałach inżynierii środowiska i kierunkach pokrewnych mamy ogromne problemy z pozyskaniem odpowiedniej liczby kandydatów, a później – z utrzymaniem tej kadry w przedsiębiorstwach wodociągowo-kanalizacyjnych. Rola informatyków w tych jednostkach jest dzisiaj ogromna, jednak pozyskanie tego typu specjalisty za średnią płacę w przedsiębiorstwie wodociągowo-kanalizacyjnym jest praktycznie niemożliwe. To samo tyczy się automatyków i elektrykówwskazał Tadeusz Rzepecki.

Podkreślił też, że należy dbać o pracowników z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem, bo młodych na ich miejsce może zabraknąć. Tym bardziej, że w opinii eksperta przedsiębiorstwa wodno-kanalizacyjne stają się coraz bardziej upolitycznione.

W Polsce jest ok. 2 tys. przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych. Mniej więcej połowę z nich stanowią przedsiębiorstwa będące spółkami prawa handlowego. Funkcjonują one zwykle w miastach lub większych gminach, które utworzyły specjalne samodzielne podmioty gospodarcze z własnością samorządową. I właśnie tam rozpoczyna się bardzo niebezpieczny proces wymiany kadry kierowniczej na osoby z nadania politycznego. 20 lat temu przedsiębiorstwami wodno-kanalizacyjnymi zarządzali zazwyczaj inżynierowie z ogromnym doświadczeniem, często z awansu pionowego, dzisiaj to najczęściej politycy. W tej chwili w ogóle rzadko kiedy w zarządach tego typu podmiotów znajdziemy chociażby inżyniera sanitarnego czy jakiegokolwiek inżyniera. Raczej będzie to prawnik czy ekonomista. Mówię to z ogromną troską o to, czy nie podzielimy losu przedsiębiorstw państwowych, których zarządy pełne są „skoczków”. Byłoby to niezmierne szkodliwe, bo wiemy doskonale, jak ważna dla rozwoju przedsiębiorstwa jest polityka gwarantowana stabilną kadrą zarządzającą i merytorycznązaznaczył Rzepecki.

Ekspert odniósł się także do jednego z zapisów dyrektywy ściekowej – po raz pierwszy wprowadzanej rozszerzonej odpowiedzialności producenta.

Polska jako jedyny kraj unijny zakwestionowała ten zapis. To przecież potencjalna pomoc dla przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych w pokryciu części kosztów, które będziemy musieli ponieść na oczyszczanie ścieków m.in. z tworzyw sztucznych, farmaceutyków czy hormonów, a my nie jesteśmy sprawcami tych zanieczyszczeń. Tymczasem kwestionujemy odpowiedzialność producenta, który powinien partycypować w kosztach redukcji takich zanieczyszczeń. W gospodarce odpadami mamy już taki system – opakowania są nim objęte. Dlaczego więc nie wprowadzić go w systemie ściekowym?pytał Tadeusz Rzepecki.

Podsumowanie i wideorelację z VIII Konferencji „Badania jakości wód i ścieków” znajdziesz tutaj. Nagranie z panelu eksperckiego jest dostępne tutaj.

Czytaj także: Włodzimierz Woźniak: najpierw trzeba zainwestować środki w sztuczną inteligencję, by później je odzyskać

Poznaj nasze serwisy